Robótki ręczne

Nakłoniona przez koleżankę Miśkę namową i szantażem, otwieram kategorię poświęconą temu, czym każda młoda dama zajmować się powinna, czyli robótkom ręcznym.

Robótki ręczne, zajmując ręce i umysł, zajęciem chwalebnym nazwane być powinny, gdyż oddalają niebezpieczeństwo zalęgnięcia się w głowie młodej damy myśli frywolnych i nieprzystojnych. Istnieje jeszcze jedna wielka korzyść płynąca z parania się haftem czy szydełkowaniem, której to korzyści jejmości piastunki zapewne nie przewidziały, a która okazuje się wręcz bezcenna we współczesnych czasach. Współczesna młoda dama zasiada do robótek w nadziei, że to nieskomplikowane zajęcie pozwoli jej odprężyć się po całym dniu ciężkiej pracy zarobkowej. Jakaż twórcza i oryginalna jestem! – myśli, nawlekając nitkę w otwór igły. Mogłabym się tym zajmować na co dzień! Skończyć z banalnym życiem biurowym od dziewiątej do siedemnastej! Zostać ARTYSTKĄ i swoje wyroby sprzedawać w sklepie internetowym z pięknym layoutem!

I tak sobie myśli, a wokół niej rozpełza się entropia. Strzępy włóczek. Skrawki papierów. Rozsypane koraliki. Kłaczki waty. Placki modeliny. Kiedy wreszcie po trzech godzinach prób, mazania, prucia, cięcia i darcia powstaje owo ARCYDZIEŁO, artystka musi jeszcze wypluć ostatnie płuca, przez następną godzinę uprzątając ślady swych twórczych zmagań.

I wtedy właśnie przychodzi jej do głowy, że może praca biurowa nie jest najgorszym złem, jakie jej się przytrafiło w życiu.

Ale dość już wstępu. Nakrycie głowy dla koleżanki Zuzanki, wykonana metodą “wygrzebmy z kosza ścinki, które jeszcze rokują,  i sklećmy z nich coś na kształt czapki”.

Dzierganie czapki to był prawdziwy fun. Resztek ścinków, zalegających pod szafami (jakim cudem takie ścinki teleportują się spod biurka do kuchni i łazienki?!) nie pozbędę się chyba do przyszłej Gwiazdki 🙂